We wtorek 13 sierpnia poszłam do Arturówka spotkać się z Julką i psami. Ja oczywiście byłam z Negrą, a Julka wzięła Shelmę. Było jak zawsze, psy pływały, bawiły się. Zaczęły warczeć na siebie przy piłeczce więc schowałam ją żeby się uspokoiły. Potem robiłam Julce zdjęcie i Negra do mnie pobiegła, a Shelma ją zaatakowała. I się zaczęły piski, warczenie, gryzienie, po jakiś 10 sekundach udało nam się je rozdzielić. Shelmie nic się nie stało, a Negra była spanikowana, cała się trzęsła. Potem zobaczyłam u niej ranę na lewym boku. Nie wiem jakim cudem to się stało, gdyż były to dobre koleżanki, no, ale cóż nawet najlepszym się zdarza. Poszłam szybko do najbliższego weterynarza, ale miał 2 godzinną przerwę więc stwierdziłam, że nie będę czekać i na piechotę doszłam do naszego weta. Negra dostała zastrzyki i poszła na szycie. Po jakiś 2 godzinach przyszłam po nią i trochę z nią posiedziałam u weta bo musiała spłynąć cała kroplówka. Wróciłyśmy do domu i nie było za dobrze. Negra piszczała z bólu, mogła leżeć tylko w jednej pozycji i strasznie się męczyła. Ja musiałam przemywać dren manganianem potasu co też nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Na szczęście dren Pani weterynarz dzisiaj wyciągnęła, a szwy zdejmuje za tydzień, już moze być tylko lepiej :) BĘDZIE DRASTYCZNE ZDJĘCIE
Dobre koleżanki, jeszcze przed pogryzieniem
Tak to wyglądało
Biedna Negusia, życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje :)
Usuń